"(...)Była muzykalna, a przy tym słodka jak jabłko. Jej nogi podrygiwały z lekka na mym zelektryzowanym łonie; głaskałem je, a ona rozkładała się w prawym rogu, prawie rozkraczała, podlotna Lola, pożerając swój przedwieczny owoc, i śpiewała przez kapiący sok, i spadał jej kapeć, i tarła piętą w nieświeżej skarpeteczce o spiętrzoną na wersalce po mojej lewej stronie stertę nieświeżych czasopism - a każdy jej ruch, każde przesunięcie czy drgnienie pomagało mi tym bardziej zataić i ulepszyć sekretny system dotykowych korelacji między piękną a bestią - między moim zakneblowanym, spęczniałym bestialstwem a pięknem jej dołeczków pod niewinną bawełnianą sukienką(...)"